Zastanawiam się, dlaczego jest tak, że swoich rysunków kompletnie nie wstydzę się pokazywać, natomiast kiedy jestem już na etapie wykańczania jakiejś piosenki (czyli wokal nagrany i jego niby-obróbka) - ogarnia mnie jakiś taki stres, który powoduje, że mimo muzycznej fazy mam ochotę rzucić ten utwór w diabły i nigdzie nie publikować, bo wstyd i zostanę zjechana za takie gówno. Strasznie mnie martwi to, że się tak przejmuję taką ***** ale może to dobrze, że się przejmuję? Tyle że wkurza mnie to uczucie podpowiadające "Wiesz co Mira, bez wokalu ten kawałek brzmi dużo lepiej" D: A mimo to nikt nie ocali świata przed moją pseudomuzyczną, zwykle nieradosną twórczością, gdzie "śpiewam" dosłownie o niczym i tłumaczę sobie: "ale jak ktoś chce, to niech myśli, że to jest o zabijaniu własnej indywidualności w przesyconej uniformizacją społeczności".
Ale i tak jak już skończę taki mały projekcik, który ciągnie się od przeszło roku (nazwijmy to domowej roboty nakiepskimsprzęcie EPką), a na dniach planuję go wreszcie dociągnąć do końca, to i tak Was o tym poinformuję tutaj, bo nie mam gdzie indziej spamować XD Oj biedni Wy... albo ja.
(I sory za to biadolenie pod moimi rysunkami, ale blog nie żyje od czerwca zeszłego roku, a tutaj czuję się chociaż częściowo "wysłuchana")