Zła jestem, bo myślałam, że już dziś będę mogła wrzucić wszystkie 3 piosenki, które ostatnio wymajstrowałam (tzn. właściwie to one stare są, tylko wokale dorobiłam), ale po przespaniu się z jedną stwierdziłam, że nawalenie efektami nie uratowało mojego głosu i jest ona po prostu koszmarnie zaśpiewana, o koszmarności samej kompozycji już nie wspominając (ale nie mam jej czym zastąpić, wszystko inne już przypasowane do innych planowanych...). A chcę mieć ten projekt już za sobą D: I tak się zastanawiam, czy od września/października iść na lekcje gry na gitarze, czy może za śpiew się wziąć...