kiedyś mi sie śniło że czytałam jakąś bajkę o tym że... w zamku kozuchów/sumolenów(którzy byli przyjaznymi istotami wszyscy byli ich psiapsiami mimo że wyglądali jak szkielety z naciągniętą skórą/tkaniną) królewna zagineła i król jako dobry tato poszedl jej szukać i pytal sie każdej wiewióry borsuka krasnoludków wróżek i innych szitów czy ją widzieli i po jakiś 2 dniach poszukiwań znaleziono królewne była u drzewców i po prostu za dobrze się bawiła że została na dłużej i nie poinformowała o tym rodziców bo była głupią gówniarą
jedyny 'mroczny' sen tak to mam jakieś wyścigi na wielkich muszlach łodziach czy wskakiwanie do pociągu