"Noc juz dawno zapadła a jej nadal nie spieszyło sie do domu. Snuła sie samotnie wąskimi uliczkami miasta, nie myśła wcale gdzie ma iść. Po prostu szła przed siebie. Mijał czas... Zimny jesienny wiatr rozwiewał jej czarne włosy i co chwile zasłaniał jej oczy zadługa grzywką. Było zimno. Nos miała czerwony a oczy pełne łez. Wtuliła jeszcze bardziej brodę w pasiasty szalik. Patrzyła w ziemię. Wkoło było cicho i ponuro. słychac bylo tylko jej ciche i wolne kroki. Nie zwracała na to uwagi. Powoli zaczęła sie odłączać od rzeczywistości. Nie myśłaął juz o niczym. Momentalnie zapomniała o wszystkim co dziś sie stało i co jutro znów ją czeką. Przymkneła oczy i znów je otworzyła. przez chwile wydało jej sie ze znajduje się w ciemnym lecie i bezlistne gałęcie pochylają sie tuż nad jej głowa... "
praca beznadziejena, takiej dostałam weny. W sumie mozna by to przedstawic o wiele lepiej i wiem ze to potrafie ale wiem tez ze jak zaczne to nie skoncze a koniecznie chciałam to narysowac. To w pewien sposob przedstawia to jak sie obecnie czuje...