No cóż, zdecydowałam, że jednak pracę wrzucę na skończoną, jednocześnie nakładając kolory zupełnie od nowa w openCanvasie. Dobrze, że chociaż zapisałam sobie oddzielnie lineart...
Mimo wszystko szkoda mi tej pracy. A przede wszystkim, szkoda, że wszystkie mądre i przyatne rady dostałam DOPIERO po skończeniu pracy, w chwili, kiedy java odmówiła posłuszeństwa i nie pozwoliła zrobić nic więcej. Szkoda, że na etapie szkicu nikt nie mówił o złej anatomii. Szkoda, że najpierw wszyscy zachwycają się wypicowanym lineartem, pięknymi rękami i innymi cudownościami. Szkoda, że kiedy nakładałam kolory, nikt nie zasugerował, żebym je zmieniła, bo się gryzą. Szkoda, że gdy cieniowałam, nikt mi nie powiedział, że robię to zbyt płasko, choć usilnie się starałam, by płasko nie wyglądało. I naprawdę szkoda, że praca, w którą włożyłam naprawdę wiele wysiłku, nad którą starałam się jak mogłam - byleby tylko podobała się mi i ludziom - została tak bez słowa zrzucona. Pewnie by mnie to tak nie zirytowało, gdybym od razu dostała jakieś wyjaśnienie (tym bardziej, że o nie prosiłam), dlaczego moderator tak postąpił, ale tak się nie stało - i, mówiąc wprost, odebrałam to jako brak szacunku do mnie jako autorki (nawet, jeśli nie najwyższych lotów).
Ale jak zwykle tak się nie stało. I naprawdę, widząc, jak moja praca idzie na zmarnowanie, poczułam się zgnojona. Już nigdy, naprawdę nigdy, nie będę się starała, żeby praca wylądowała na lvl2. Choćby tłum wśiekłych nastolatek czy nawet grupa cenionych artystów krzyczała i wypruwała z siebie flaki.
Sonne
Te kokardki na sukience zmienią kolor chyba na pomarańczowy... Albo jasny różowy.