wkurzają mnie dzieci, które się mi żalą, jakie to one biedne i tak dalej i tak dalej, ale jak ja ostatnio miałam problemy, to tylko jedna osoba mnie wspierała. ja oczywiście mam robić za idealną, lizać im dupy i pocieszać. wkurzają mnie bardzo, nie spytają nawet, dlaczego mam doła, czy coś, tylko olewają i opowiadają, jakie to one biedne dzieciątka, bo są chore, bo się kłócą z mamą czy z babcią, ciocią, siostrą. rozumiem, jak ktoś potrzebuje wsparcia, pocieszenia, jak najbardziej może tego oczekiwać - szkoda tylko, ze czasem nie odwdzięczy mi się tym samym, gdy mam problemy