by Crono8
Next by Crono8 | Previous by Crono8 |
Lumek & Tommy
Tommy bujał się się na krześle, z nawyku odwalając palcami solówkę na ceramice znajdującej się na stole - instynkt perkusisty nakazywał mu ***** we wszystko co wydaje dźwięk, co raczej nigdy nie było schlebiane w towarzystwie. Niecierpliwił się. Dochodziło wpól do 22 i za parę chwil miał zacząć się Wielki Pojedynek Kapel Okołorockowych organizowany przez Boniekburdel s.p. z o.o. zajmujący się produkowaniem organicznego pieczywa z organów krowich.
Alex i Jamie mieli przybyć z całym sprzętem muzycznym dobrą godzinę temu, ale złapała ich kontrola drogowa - Alex myślała, że ten śmieszny fioletowy płyn, który znalazła pod siedzeniem to sok z gumijagód, a nie denaturat. W każdym razie, przez telefon twierdziła, że jest po nim w stanie skakać wyżej, więc nie da sobie wcisnąć kitu że to nie soczek. Tomasz zazgrzytał zębami, aż plomba wykonana z gipsu u czarnorynkowego dentysty cała się skruszyła.
Nagle, z sali obok, usłyszał głośny krzyk. Właściwie to nie był to tyle krzyk, co donośny jęk, który nastolatki wydają z siebie gdy dowiadują się o niezapowiedzianej klasówce z matmy. Nie lubił tego dźwięku, pomimo tego że sam często go wydaje, jednak poszedł sprawdzić co się dzieje. Ujrzał on bladego blondynka z rękami w tatuażach, na oko kilka lat młodszego od niego. Jęczał coś w stylu "no kurdeeeeee co za tępy ciuuuuul", jednakowoż dla uszu Tommy'ego brzmiało to jak połączenie odgłosów godowych sarny i gwizdu lokomotywy parowej. W tym momencie cieszył się, że nie myje swoich kanalików słuchowych, co okazuje się być dość przydatnym patentem dla człowieka nastawionego codziennie na działanie 700 decybeli. Zagadał do młodziaka:
- "Co jest, chłopie? Czyżby cię wystawili do wiatru jak mnie?"
- "Żebyś wiedział! Mój kumpel Lucek miał zjawić się 2 godziny temu z gitarami, ale wjechał w autobus pełen księży. Załatwili mu zadek na czarno... Kazali mu robić za ministranta w ich parafii przez następny miesiąc. Biedaczysko, chyba im się spodobał."
- "Zawsze wiedziałem, że kler ma pociąg do młodych chłopaków, ale nie miałem pojęcia że autobus także. Moich załatwiły psy na kontroli, więc może chcesz do mnie dołączyć?"
- "Ok, nie widzę innego wyjścia. A masz jakiś sprzęt?"
- "Nie-e. Ale spoko, mam pomysł. Słuchaj, mamy jakieś 40 minut. Rozejrzyj się po terenie, załatw najwięcej gratów, jakie ci przypominają te jakieśtam cosie z gitary. Ja pozałatwiam jakieś kotły."
- "Jasna sprawa!"
Rozdzielili się. Klub, w którym odbywał się konkurs, był całkiem spory i miał mnóstwo różnego rodzaju pomieszczeń. Lumek był w stanie dostać się także do tych zamkniętych, albowiem wujek Venio pokazał mu jak otwierać zamki elektroniczne, notabene znajdujące się na każdych drzwiach klubu, z pomocą pinezki i spreju do włosów (a ten zawsze miał przy sobie, bo jest uzależniony od Pantene). Tom z kolei udał się do sąsiadującej z klubem hurtowni wyrobów garncarskich, i ze względu na dość późną porę, musiał niestety negocjować wejście z nocnym stróżem. Po owocnych dla Tomasza negocjacjach (silny argumentujący sierpowy kontra wymijający ripostowy lewy) dostał się do wnętrza i przeszukał zawartość pomieszczeń.
Po 20 minutach chłopcy powrócili ze swoimi znaleziskami i rozłożyli je na podłodze. Pudło gwoździ, szpadel z blachy w kolorze seledynowym, 12 wkrętów firmy "Wkrętmeteuropolluxrex", butelka Baileysa, żyłka wędkarska 1,2 mm, dwie gumy "Donald", 4 garnki blaszane z pokrywkami oraz "Śpiewnik kolęd dla ateistów". Wszystko to wystarczyło aby stworzyć całkiem przyzwoite instrumenty szarpano-blaszane. Zostało już tylko udać się do organizatora konkursu i zgłosić zmianę w drużynie.
Lumek i Tomasz podeszli do zielnkawego pingwina ubranego w czerwony garnitur i czapkę z daszkiem zawierającą napis "Spielberg Twoja Mać". Lumek rzekł:
- "Dobry, nastąpiła zmiana w zespołach - "Klaczy Odór" i "The Koksiarsy" nie wystąpią dzisiaj, ale za to my będziemy w zastępstwie. Można?"
- "Naturalnie. Nazwa grupy?"
Po krótkiej dyspucie zdecydowali się na "MacGejzer". W chwilę potem zaczął się turniej. Pierwsza na scenę miała wyjść formacja "Węgiel Piekielny", w skład której wchodziły dwie artystki o pseudonimach Sv-etlana i kosz-Mara, a tuż po nich miał wejść zespół Tomka i Lumka. Jednakowoż w połowie występu "Węgla Piekielnego" w całym klubie wysiadły korki gdyż barman próbował po pijaku podłączyć prodziż o napięciu 250 V do sieci 250 V. "MacGejzer" wygrał walkowerem, gdyż był jedynym zespołem akustycznym spośród wszystkich i wykonał "najbardziej ścianogrzmiącą wersję "Siejeje" w historii" wg. jury. Chłopcy postanowili świętować zwycięstwo opychając pozostałe dwie gumy "Donald" i wymieniając się komiksikami ze środka.
Do tej pory jednak nie wiadomo co stało się z butelką Baileysa. Ostatni raz widziano ją w rękach nocnego stróża. Dezynfekował podbite oko i wewnętrzną stronę gardła.
Seras
:D