Expletus by Jasmine
Next by Jasmine | Previous by Jasmine |
'Ludzie widzą we mnie Boga, stworzenie lepsze od nich i cudowne. Widząc mnie oddają mi cześć i modlą się do moich wizerunków, które tworzą, bo wierzą że nad nimi czuwam. Jestem dla nich idolem, nauczycielem i Bogiem. A tak naprawdę jestem jednym wielkim chemikaliem, zbiorem ludzkich pragnień i marzeń. Jestem nieziemsko piękny, żyję jak asceta, znam wszystkie języki i potrafię wykonywać wszystkie czynności, świetnie walczę, nie muszę spać, ani jeść, do wszystkiego dochodzę własną pracą. Potrafię też czarować, posługuję się wszelką magią, taką jaką sobie ludzie wyobrażają. Powstałem w laboratorium, jako 'Człowiek idealny', który miał zawierać w sobie wszelkie umiejętności, cechy i talenty, których ludzie pragnęli i pragną do dzisiaj. Nazwano mnie Expletus. Karmili mnie tabletkami wzmacniającymi umysł, ciało i kawą. Byłem otępiały i robiłem wszystko co mi każą. Jednak musiało się stać to co z moim poprzednikiem, Golemem, czy Frankensteinem- zbuntowałem się i uciekłem. Za którąś porcją tabletek na umysł, dotarło do mnie że jestem, że czuję i że pragnę żyć. W nocy wyrwałem się, co nie było takie trudne gdyż nigdy by im nie przyszło do głowy że mogę coś takiego zrobić, wybiegłem z laboratorium i rozpocząłem wędrówkę po świecie. Ukrywając się, udało mi się zdobyć maskę i ubranie, którego potrzebuję. Na co mi to? Bo nie chcę, by ktoś ujrzał te chemikalia, które są moim ciałem. Pewnie zaczniecie drwić, że 'na pewno nikt mnie nie zauważy w tej masce'. Ja chciałem ją, głównie po to, by nikt nie ujrzał mojej twarzy, nie chciał się zaprzyjaźnić, nie poczuł do mnie czegoś. Nie jestem całkiem idealny- nie posiadam uczuć. Nie wiem co to złość, radość, zdziwienie czy strach. Nie znam miłości, współczucia, obrzydzenia. Dlatego też nie chcę, by ktoś poczuł do mnie coś, czego ja nie potrafię poczuć, nie chce nikogo ranić. Jestem tworem ludzkich marzeń, pragnień, ciekawości, jednak nie znalazła się osoba, która potrafiłaby mnie nauczyć chociaż jednego uczucia. Mam jednak pragnienie, marzenie, którego pewnie nigdy nie zdołam spełnić- chcę być człowiekiem. Nie chcę tych wszystkich talentów, mocy i umiejętności, chcę chodzić nie wyspany, wściekać się na cały świat, spotykać się ze znajomymi, spać, mieć rodzinę. Chcę doznawać ran, szoków, gęsich skórek i wpadać w stany otępienia, czy euforii. Pragnę być jednym z was. Najchętniej zakończyłbym to bezużyteczne życie, jednak jestem nieśmiertelny, nic mi nie da śmierci. Tułam się po świecie i poznaję go. Czy będzie mi dane kiedyś znaleźć dom, zaprzyjaźnić się z ludźmi, pokochać kobietę i mieć dzieci? Jednego jestem pewien- jestem mężczyzną, przecież mężczyzna to był zawsze ten lepszy. Czuję się jak kolorowy balonik, jak piękna lalka. Niby wyglądam bosko, mam fajne umiejętności i wszyscy mnie za to uwielbiają, jednak w środku jestem pusty. Posiadam organy, ale nie mam duszy- na co mi, skoro jestem taki cudowny? Taki idealny? Przecież nie umrę. Pozostaje mi nałożyć kaptur na głowę i snuć się jak zwyczajny śmiertelnik. Zwyczajny....'
Misakichi
<------szacun dla ciebie