głęboko by skitty0
Next by skitty0 | Previous by skitty0 |
"(...) Może to brak powietrza, ale Coe miał wrażenie, że wkrótce pogodzi się ze swoim losem. Zamknął oczy, poczuł nadchodzący sen. Trumna mimo wszystko wydawała się całkiem wygodna. Próbował wyobrazić sobie, że leży w łóżku - czy to tylko zwykła mrzonka? A może to wszystko mu się śniło, trumna i cała reszta? W końcu właśnie tak zaczął się jego koszmar - zdołał wciągnąć pod siebie kołdrę. Coe przysięgał sobie, że to się nie powtórzy, kiedy wielki, bzyczący owad zaczął pęłznąć po jego dłoni.
Rzucił się, byle dalej od tego stworzenia, uderzył ciemieniem o miękkie wezgłowie. Owad nie tylko bzyczał, ale też świecił słabo. To komórka - odzyskała wystarczająco dużo mocy, by zacząć wibrować. Coe chwycił ją. Zanikające światło wydawało się wypełniać całą trumnę. Wcisnął klawisz połączenia i przysunął aparat do ucha.
- Halo? - zapytał błagalnie.
- Nadchodzę.
Słaby, ledwo słyszalny głos, równie nienaturalny, co te w nagraniach na automatycznych sekretarkach, które czytają numery cyfra po cyfrze. To pewnie wina połączenia. Zanim Coe zdołał cokolwiek powiedzieć, ciemność znów się nad nim zamknęła, a przy uchu trzymał już tylko martwy kawałek plastiku.
Coś jednak słyszał. Dźwięk, przytłumiony, ale coraz wyraźniejszy. Modlił się, by go dobrze rozpoznał, a po chwili był już tego pewien. Ktoś próbował się do niego dokopać.
- Tu jestem! - zawołał i zatkał wysuszone usta kościstą dłonią. Nie mógł zmarnować więcej powietrza, zwłaszcza teraz, gdy zaczynał czuć, że tutaj, pod ziemią, jest równie bezcenne co światło. Wątpił, by ktokolwiek go usłyszał. Ale dlaczego chciał zachować ciszę? Wstrzymywał oddech, zasłuchany w odgłosy dochodzące z ziemi. Jakim cudem nie zauważył, że ratownik zdołał dokopać się tak głęboko? Dźwięk poruszanej ziemi dochodził z coraz bliższej odległości i Coe zaczął gorączkowo naciskać losowe klawisze komórki. Byle usłyszeć jakąkolwiek odpowiedź ze strony świata nad jego głową, jakikolwiek głos oprócz własnego.
Ktoś kopał od spodu."
nic takiego, bawię się w ilustracje
Arshana
och, to prawie jak z martinem hahahaha!